Wielu z nas usłyszało o Alpinie dopiero w tym roku. Wszystko za sprawą jednego z warszawskich dealerów, który został niedawno polskim dystrybutorem tej wyjątkowej marki samochodów. Najnowsze modele mogliśmy obejrzeć dosłownie kilka tygodni temu podczas motor show w Poznaniu i przyznacie, było na co popatrzeć. Elegancki, nienachalny wygląd i osiągi godne super samochodów. To są właśnie główne cechy Alpiny.

Osobiście Alpinę kojarzę od lat, ale dopiero w tym roku dowiedziałem się, że to nie jest jeden z wielu tunerów BMW. Od 1983 roku Alpina ma status producenta samochodów, co zresztą zobaczycie pod maską testowanego przeze mnie auta. Numer VIN nadany przez BMW został brutalnie skreślony, a w jego miejsce wylądował VIN Alpiny. Można? Można.

Założyciel firmy: Burkard Bovensiepen nie zaczynał jednak biznesu stricte od samochodów. Początkowo firma zajmowała się produkcją maszyn do pisania. Dopiero potem wziął na warsztat klasyczne BMW 1500 i zaczął je modyfikować. Dwugardzielowy gaźnik opracowany przez Bovensiepena okazał się niezłym hitem. Podnosił moc auta, a przy tym okazał się niezawodny i cholernie dobry pod kątem jakości. Tym samym Burkard nawiązał długotrwałą, bardzo bliską relację z BMW i przez lata sukcesywnie pracował nad indywidualizacją aut z Bawarii.

Tak to się wszystko zaczęło i trwa do dzisiaj. Firma, która kiedyś zatrudniała 8 pracowników, zatrudnia kilkaset osób i sprzedaje dziś do 1800 aut rocznie, z czego największymi rynkami zbytu są Niemcy, USA i Japonia. Apropos Japonii. To właśnie stamtąd przypłynął ten wyjątkowy egzemplarz, którym miałem okazję pojeździć.

Alpina to nie tylko auta drogowe. To również kawał historii w motorsporcie. Za kierownicą aut modyfikowanych przez Alpinę zasiadali tacy herosi jak: Niki Lauda, James Hunt, Jacky Ickx czy Derek Bell. W 2015 roku firma obchodziła swoje 50 urodziny. Jak więc mogłem odmówić koledze, który spytał czy nie chciałbym spędzić kilku dni w towarzystwie B10 V8 z 2001 roku?

Alpina B10 V8 to rarytas. Nie tylko dlatego, że wyprodukowano jej niewiele ponad 200 sztuk (polift e39 2001-2002). Największe wrażenie robi to, w jakim stanie jest ten samochód. Auto w białym lakierze z delikatnymi, złotymi paskami prezentuje się tak, że szczęka opada. Aż ciężko uwierzyć, że obchodzi w tym roku swoje 16 urodziny. Lakier wygląda praktycznie jak nowy. Na ogromnych, 19 calowych felgach nie widać żadnych obcierek, a we wnętrzu unosi się zapach wszechobecnej skóry przeplatanej wstawkami z drewna. Elementy wnętrza wyglądają niezwykle solidnie. Ręcznie przeszywana kierownica fantastycznie leży w dłoniach. Niebieskie, analogowe zegary z prędkościomierzem wyskalowanym do 330 km/h zdradzają, że to nie jest zwykłe e39. Widać, że przez te wszystkie lata B10  traktowana była z niezwykłą czułością. Dla mnie to znak, że jak coś narozrabiam, to raczej po mnie. Właściciel mnie ukatrupi. Do sprawy podchodzę więc z odpowiednim szacunkiem i rozwagą.

Nie pomaga mi niestety pogoda. Non stop leje. Biały lakier ozdobiony charakterystycznymi paskami Alpiny szybko traci swój blask, a tylne, szerokie na 275mm gumy nie są w stanie przenieść na asfalt prawie 500Nm momentu obrotowego. Kontrola trakcji co chwilę musi interweniować. Już wiem, że nie wykorzystam w pełni mocy tego wspaniałego, wielkiego, wolnossącego silnika, który tak szczelnie wypełnia komorę pod maską.

Apropos serca. Auto bazuje na BMW 540i e39, niemniej motor to trochę inna bajka. Ten silnik jest przede wszystkim większy. Nie dało się od tak rozwiercić jednostki o pojemności 4,4 litra produkującej 286 koni. Alpina ma nowy blok, dzięki, któremu pojemność wzrosła do 4,6 litra. Do tego doszły modyfikacje osprzętu, co w finalnym rezultacie pozwoliło uzyskać 347KM i 480Nm. Czy to dużo jak dla auta, które waży okolice 1700kg? W zupełności wystarczająco. Dostajesz około 5.5 sekundy do setki i prędkość maksymalną na poziomie 280 km/h. Dzisiaj może i hot hatche są szybsze/równie szybkie, ale tu nie o to chodzi. Sęk w tym, że podczas jazdy tym autem czujesz się po prostu wyjątkowo. Potężny motor brzmi pięknie, a na obroty wkręca się kremiście gładko. Switch Tronic, który w latach 90 był niezwykle nowoczesnym systemem, zmienia biegi wystarczająco szybko i bez zbędnej agresji. Możesz używać go nawet w opcji manualnej klikając mikro guziczki umieszczone pod kierownicą. Amortyzatory Bilsteina ze sprężynami Eibacha fantastycznie rozsmarowują Alpinę po miejskich drogach. Z tym zawieszeniem możesz spokojnie poruszać się po mieście. Możesz równie dobrze atakować sąsiedni kontynent. Przy agresywniejszej jeździe auto przechyla się nieznacznie, ale w wyjątkowo przyjemny sposób. Niezwykle wygodne fotele pozwalają Ci się  świetnie ułożyć, a podczas przyspieszenia dosłownie wciska Cię w fotel. Hamulce? są wystarczająco dobre. Chcesz wyłączyć trakcję? Proszę bardzo, tylko wtedy żeby pojechać naprawdę szybko musisz zdjąć nogę z pedału gazu i położyć na nim stalowe cojones , jeżeli takie posiadasz. To nie jest nowoczesny, banalny w prowadzeniu, idiotoodporny wóz. Musisz uzbroić się w szacunek i cierpliwość, a pasażera w zapasową zbroję.

Wady? Pali w cholerę dużo, ale ból odczuwalny jest tylko do momentu kolejnego wciśnięcia pedału z napisem gaz. Przynajmniej nie czujesz się oszukany, bo Alpina oficjalnie przy premierze tego wozu zaznaczała, że potrzebuje ok. 19L/100 km w mieście. Poza tym oprócz ogromnej ilości pozytywnych reakcji, musisz liczyć się z tym, że czasami, ktoś prędzej wyjdzie z auta, żeby dać Ci z liścia niż pozwoli Ci zmienić pas. Dodatkowo szkoda Ci będzie nią jeździć jak jest słaba pogoda. No i niestety na koniec nie kupisz jej już w cenie nowej Astry. Za egzemplarz w takim stanie, z tak małym przebiegiem, trzeba położyć co najmniej 2x tyle.

Jeżeli oczekujesz stricte sportowych emocji i latania bokami w każdym możliwym zakręcie, to musisz prawdopodobnie zapukać do drzwi z napisem M5 e39. Jeżeli natomiast szukasz czegoś wyjątkowego, dostojnego, super luksusowego, co podkreśli Twój nietuzinkowy gust i charakter, to to jest dokładnie ten adres. Musisz jednak uważać, bo z każdym, kolejnym dniem stajesz się zakładnikiem jej uroku. B10 V8 to wyjątkowy wóz.

gc

Tekst: Grzegorz Ciźla

Zdjęcia: Grzegorz Ciźla

Dane techniczne:

Silnik: 4,6L V8 | RWD | Skrzynia: Switch Tronic | Moc: 347KM | Moment: 480Nm |0-100km/h w ok 5.5s | 0-200 km/h w ok 20s | Vmax: 279 km/h | Spalanie: 21L/100 km (miasto) | Waga: 1700kg |  Cena gdy nowy: DM 123 000 | Cena teraz: 139 000 PLN brutto | Produkcja: 203 egzemplarze (polift, sedan)

[vc_video link=”https://www.youtube.com/watch?v=cn35usQbxPw”]

PRZEGLĄD RECENZJI
Ocena ogółem
Poprzedni artykuł10 najciekawszych nowości na Poznań Motor Show 2017
Następny artykułNurburgring za kierownicą Porsche 911 (991) GT3 | VIDEO
classy-sassy-a-lot-bad-assy-alpina-b10-v8-testdriveWielu z nas usłyszało o Alpinie dopiero w tym roku. Wszystko za sprawą jednego z warszawskich dealerów, który został niedawno polskim dystrybutorem tej wyjątkowej marki samochodów. Najnowsze modele mogliśmy obejrzeć dosłownie kilka tygodni temu podczas motor show w Poznaniu i przyznacie, było na co...

1 KOMENTARZ

  1. „Lornetka” to także robota Alpiny? Z tego co pamiętam, to cywilne E39 540i miało tylko jedną rurę (do tego chyba schowaną pod zderzakiem).

Skomentuj Tomek Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj