McLaren 600LT – pierwsze wrażenie
Od razu zaznaczam, że jedynie liznąłem samochód bez aktywacji jakichkolwiek agresywniejszych trybów no i przy zerze stopni na letniej, bardzo agresywnej oponie. Niemniej coś tam już mogę powiedzieć.
Po pierwsze, ktoś napisał u mnie w komentarzach, że 600LT to praktycznie to samo co 570S. W mojej opinii to bzdura. To całkiem inne auto, tak jak GT3 RS jest całkowicie innym samochodem jak Carrera GTS. Owszem wygląda to wszystko podobnie, ale 570S, który jest fantastycznym wozem, już po pierwszych metrach czuć, że gra praktycznie w innej lidze. 600LT jest jak najbardziej oddany, brutalny pies, który pójdzie za Tobą w ogień i zagryzie każdego kogo wskażesz.
Już po przekroczeniu progu karbonowej wanienki czuć, że 600LT to hardkor, dokładnie tak jak lubię. Sam fotel wysyła pierwsze sygnały, że masz do czynienia z wozem praktycznie wyczynowym. A nie mówię tutaj notabene o najagresywniejszym fotelu z Senny, który w zasadzie jest łupinką z karbonu z przyklejonymi kilkoma padami. Na Maca z tym fotelem trzeba było po prostu dłużej czekać. Niektórzy czekać nie chcieli. Rozumiem. Niemniej już ten kubeł w 100% spełnia moje oczekiwania. Obejmuje bioderka tak jak trzeba a i tak jest lżejszy od „zwykłego fotela” o dobre 20kg (?). Całe auto jest zresztą lżejsze od swojego bardziej cywilizowanego odpowiednika 570S o 100kg. Odchudzony Maczek waży w zasadzie tyle co VW Polo w topowej wersji. Dobre co?
Do tego czuć od razu na kierownicy mrowienie w palcach. Poziom zespolenia układu kierowniczego z kierowcą jest nie do opisania. Nie wiem czy nie pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że to najbardziej posłuszne auto jakie kiedykolwiek miałem w rękach. 600LT dosłownie czyta w myślach i stawiam go na tej samej półce co fenomenalne GT3 RS (które zresztą cenię bardziej od GT2 RS). Zresztą wyobraźcie sobie, że Mak jest 200kg lżejszy od hardkorowego Porha i ma dodatkowo 80PS więcej. O osiągach nie mogę się wypowiedzieć, bo po pierwsze jeździłem po mieście jak cywilizowany człowiek, po drugie na tej oponie przy tej temperaturze to raczej jakiś pierwiastek możliwości tego wozu. Czy wiem co to znaczy 0-200km/h w 8.2s za kierownicą 600LT? A skądże. Trakcyjnie był tak czy siak imponujący, nawet w tych nietypowych dla niego, zimowych warunkach. Co ciekawe do auta można bez problemu zamówić dedykowane zimówki i tak też będzie w przypadku tego wozu.
Wiele osób skarży się na dźwięk Maczków i ja też przez wiele lata miałem obawy. Nie jest to poziom Huracana Performante (top top top), w którego towarzystwie obracałem się tego wieczoru, ale jest godnie. Głośno i wystarczająco soczyście. A do tego ten ogień z umieszczonych na decku wydechów rozświetla kabinę jak kominek, zimą w drewnianym domku. Widok w lusterku jest niesamowity. Baa jeżeli jedziesz dynamicznie za 600LT (patrz zdjęcie) widzisz jak nad autem rozpływa się cały obraz, dosłownie jak za silnikiem odrzutowym. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem.
Mam dziś wrażenie, że to jeden z najlepszych wozów sportowych z jakimi miałem kiedykolwiek do czynienia. Jest wyjebisty. Chcę więcej.
*aha fotkę zrobiłem zza kierownicy McLarena 720S, do którego przesiadłem się z 600LT i teraz najciekawsze. Miałem wrażenie, że wsiadłem dosłownie do transkontynentalnego GT typu Aston Martin Vanquish. Jak tam jest kurcze wygodnie. Niesamowite jak różnią się te auta. Poza tym 600LT lepiej brzmi. Nie mam co do tego wątpliwości.
Dziękuję chłopakom z Gama Cars za kredyt zaufania. Dać kluczyki komuś „obcemu” do nowego auta za 1,5M w zimie na letnich oponach, to trzeba mieć Kohones.