Kiedyś po prostu się wk%#iałem. Szarpało mną ze złości i nie mogłem się pogodzić, że tygodniami czekam na gruby event z test drajwami superwozami a tu dupa. Oczywiście dupa z pogodą. Teraz nawet śmiało mogę przyznać, że widząc mokry asfalt uśmiecham się w duchu. Robię sobie z tego wewnętrzny challenge. Tak jak robią to piloci czerpiący satysfakcję, latając w złych warunkach pogodowych. A są tacy wariaci, nawet wśród moich kumpli.
W tym roku zauważyłem jedną prawidłowość. Na każdym, dosłownie na każdym evencie na którym byłem padało. Czy to w Polsce czy w Anglii czy w Niemczech – lało jak Skurczygnat. Przemyśl więc moją obecność, jeżeli chcesz mnie zaprosić, bo prawdopodobnie wpadnę z ulewnym deszczem w pakiecie. W sumie to na bank.
Dokładnie taka sytuacja miała miejsce podczas ostatniego eventu zorganizowanego przez Porsche Polska. Polecieliśmy w kilkunastu Panów do Porsche Centrum Leipzig, a tam co? Lało. I to lało przez 2 bite dni. Widziałeś kiedyś cholernie mocne, tylno napędowe auta na Michelinach Pilot Sport Cupach 2 w deszczu? Nie? To ja Ci zaraz pokażę. A pokażę Ci nie byle co, bo cały obecny lineup klasy GT. Pamiętaj jednak, że oglądasz te foty na swoją odpowiedzialność, a „zwykłe” GT3 nie jest już produkowane. Nowego już nie kupisz.
Porsche przygotowało dla nas sprzęt najwyższego kalibru. Szalonego Caymana GT4, wybitną 911 GT3 oraz (o zgrozo) potencjalnie boskie 911 GT3 RS. Ja leciałem głównie dla RS-a, ale też byłem cholernie ciekaw najpotężniejszego wcielenia Caymana. Próbowałem go w różnych wersjach (S, GTS) i za każdym razem wysiadałem z uśmiechem i 120% przeświadczeniem, że to kozak! RS marzył mi się oczywiście w kolorze Ultra Violet. Widziałem go do tej pory tylko na zdjęciach utalentowanego Deana Smitha i w filmiku CH. Tam prezentował się kapitalnie. Miłość od pierwszego wejrzenia. Wtedy już przepadłem. Teraz przepadłem totalnie widząc UV na żywo. Schował się gdzieś na jakimś tajemnym parkingu, ale wiedziałem, że nie spocznę jak go nie odszukam. Ech…<3
Na miejscu w Pit Stopie zastaliśmy 6 aut. 2 RSy (Lava Orange i White), 2 GT3 (obydwie Guards Red z tymi paskudnymi Lexus lookami kloszami) i 2 Caymany GT4 (w cudownym Racing Yellow). Wszystkie piękne, kolorowe ociekające deszczem i wulgarnym wręcz ospoilerowaniem. Widok – PETARDA.
Zanim wypuścili nas do aut, wysłuchaliśmy nieco informacji na temat zabawek oraz toru. Okazuje się, że Porsche Lepizg ma do zaoferowania tor będący mieszanką zakrętów znanych z innych międzynarodowych obiektów. Znajdziecie tu eSkę z Suzuki, Sunset Bend z Sebring, Korkociąg z Laguna Seca, czy Karuzelę z Nurburgringu. Jednym słowem MEGA. Trasa naszego eventu obejmowała natomiast takie zakręty jak długa, prawa Parabolica z Monzy, Mobil One S z Nurburgringu (tu kazali unikać nam tarki ze względu na smutną pogodę). Było też coś na kształt poznańskiej Patelni czyt. niekończące się Curve di Lesmo z Monzy oraz ciekawe techcznicnie kombinacja z Fuji(?) o nazwie Suntory Corner. Ten ostatni to w zasadzie jedyne miejsce gdzie trzeba było zredukować się do jedynki. Jedynka + mokro = wiadomo. Nawet z włączonym PSM człowiek czuł satysfakcję, bo każde z aut pozwalało na mini chuligankę.
Zapowiadało się pysznie i bardzo wymagająco technicznie, tym bardziej, że cały czas zastanawiałem się jak się spisze kombinacja semi slick plus rzęsisty deszcz. Okazało się, że jest dużo lepiej niż sobie to wyobrażałem.
Kiedy wyszliśmy z krótkiej prezentacji i dobraliśmy się w pary do aut, trzeba było dokonać wyboru. Dla mnie był prosty: na pierwszy strzał biorę Lava Orange. Dobrze, że mam niedużą nadwagę, bo do RS-a pognałem pierwszy i rozgościłem się w jego zwartym wnętrzu natychmiastowo. Dobrze mi było od momentu, kiedy tylko siadłem w kubełkowym fotelu. Och jak dobrze.
Formuła wyglądała następująco. Pilot- w GT3 nadaje tempo i udziela nam wskazówek przez radio. Od czasu do czasu spuszcza opiernicz za poślizgi i zbyt agresywną jazdę. Zaraz za nim jedzie najsłabszy w towarzystwie Cayman GT4 kolorze Racing Yellow. Ten ma przewagę, bo na torze rysuje się ślad opon pilota, co pozwala na obranie perfekcyjnego toru jazdy. Bezpośrednio za nim kapitalna, czerwona GT3 , a za nimi ja w kompletnie mi obcym RSie. OK. no może nie takim obcym, bo wewnątrz nie różni się jakoś drastycznie od GT3. Mam za sobą pomarańczowy roll cage, mam fenomenalne kubły, mam wyścigowy paseczek na pokrytej alkantarą kierownicy z 918 Spyder, mam obrotomierz gdzie redline zaczyna się na 8800rpm! Osiem tysięcy osiemset obrotów z wolnossącego silnika! Oczy już się radują. Zaraz będą radować się i uszy.
Pierwsze okrążania jedziemy dość łagodnie. Przypominam, że leje. Z pit stopu wyjeżdżamy na Parabolicę (dłuuugi, prawy zakręt) i już czuć jak cholernie dobrze GT3 RS wgryza się w zakręty. Czuć jak bardzo jest zbite, akuratne, celne. Czuć też, że to pierwiastek jego możliwości. Ja się uśmiecham już od pierwszych metrów. Na twarzy kolegi/pasażera miksuje się lekki brak zaufania na zmianę z przyjemnością. W końcu ledwo się znamy, a na prostej startowej przewiozę go z prędkością około 200 km/h. Przewiozę go na mokrym asfalcie na semi sliku. Zresztą, za kilka chwil on mi zrobi dokładnie to samo.
Po 2ch okrążeniach za kółkiem RSa przesiadam się do GT3. Po RSie auto wydaje się być bardziej cywilizowane. To pewnie w dużej mierze zasługa fotela – „zwykłego” sportowego fotela regulowanego na pierdyliard sposobów. Mam wrażenie, że tego typu fotel w tym aucie to pomyłka. Serio. Jeździłem tym autem wiele miesięcy temu w bardzo wygodnym kuble i różnica była drastyczna. In + dla kubła rzecz jasna.
GT3 już po pierwszych metrach wydaje się być bardziej przyjazna, łagodniejsza, miękka, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. W zakrętach czuć też wyraźną różnicę w przyczepności. W końcu dostajesz dużo mniej docisku aero ale i węższe opony opakowane w węższe body. Na prostej jednak mimo różnicy 25ps i 10kg na korzyść RSa auta przyspieszają w zasadzie identycznie. Baa! Nawet do Caymana GT4 nie zbliżam się jakoś demonicznie szybko. Brzmienie? Podobne do Gt3 RS choć gdzieś podświadomie bardziej przemawia do mnie gruźliczy charkot GT3. Może przez to, że da się dokręcić ją te 200rpm wyżej, aż do dziewięcio-tysięcznika. W dzisiejszych czasach gdzie uturbia się dosłownie wszystko od szczoteczki do zębów po Ferrari, to jest ewenement. A to (w moim wieku) się ceni.
Z GT3 szybki skok do GT4. Po pierwsze lewa noga ląduje na sprzęgle. Tak jest GT4 ma 3 pedały! Juhu. Po drugie to sprzęgło chodzi o wiele lżej niż pamiętałem ze zwykłego Caymana S. Po trzecie wyraźnie czuć różnicę w rozmiarze auta. Nic nie przylega do Ciebie tak jak Cayman. Nawet Twój super spasowany garnitur z drugiego ślubu. W dużej mierze robotę robią fotele z 918 Spyder. Nie dość, że wyglądają kapitalnie to jeszcze świetnie trzymają. Tu jest cudownie ciasno. Wszystko w zasięgu ręki. Do dyspozycji 385 koni i Jezu Chryste Matko Marysieńko – manualna skrzynia biegów. I to właśnie robi w tym aucie robotę. Mam głęboko w poważaniu, że przyspiesza na papierze sporo gorzej od wyżej wymienionych. Jest kapitalny. Ja rozumiem ultra szybkie zmiany inicjowane przez PDK w GT3 i jeszcze szybsze w GT3 RS. Manual to jednak manual. Czujesz 100% interakcji z samochodem. Masz zajęte obie ręce, masz zajęte obie nogi. Pracujesz. Jest o wiele bardziej intymnie i fakty są takie, że GT4 jeździło mi się najagresywniej. Czeka na Ciebie zdecydowanie najwięcej roboty, ale za to jakiej fajnej, rozkosznej, angażującej. A ile satysfakcji? Uch…Musisz tego doświadczyć.
Co mnie najbardziej zaskoczyło? Trakcja GT3 RS. Nie uwierzysz mi ale… wychodzisz na główną prostą, na której osiągasz bez większych problemów około 200 km/h, zanim złamiesz się po ciężkim dohamowaniu w Parabolicę. Masz drugi bieg. Wciskasz gaz do dechy wypracowując sobie te ciężko zarobione 8800rpm i nie tracisz ani na chwilę trakcji. Nie tracisz trakcji w ulewnym deszczu na semi sliku. Wyobrażasz to sobie? Gdyby ktoś mi powiedział, że tak to wygląda…uśmiechnąłbym się i pomyślał „co za bulszit”. Rzeczywistość pokazuje jednak, że to możliwe. Że RS na mokrym ma więcej przyczepności niż BMW M6 na suchym.
Co najbardziej zdziwiło? Że mój ulubiony do tej pory samochód sportowy: Porsche 911 GT3 dawał mi tego dnia najmniejszą frajdę z jazdy, co nie oznacza, że spada w moim ratingu. Szapoba dla Caymana GT4 i 911 GT3 RS! W Caymanie rozczula zaangażowanie kierowcy w jazdę. GT3 RS niszczy system przyczepnością i zwartością konstrukcji. Ta dwusprzęgłowa skrzynia jest jakby szybsza niż w GT3, ten układ kierowniczy jakby precyzyjniejszy. No jest w tym zestawie coś super wyjątkowego. Coś, co sprawia, że znów się zastanawiam: Czy można dostać jeszcze więcej?
Co mnie rozczarowało? Fotele w GT3. Te sportowe jak się przesiądziesz z kubła to jakaś pomyłka. Nawet po Caymanowych z 918 były za bardzo rozlazłe, za wygodne, nieadewkatne.
Co bolało? Co-drive Porsche GT3 Cup w przepięknych barwach Martini Racing. Kryste Panie. Niby na mokrym, ale na wyczynowej oponie i w konsekwencji gacie do wymiany. Wyścigówka to wyścigówka. Mówią, że w RS 991 jest 80% przyczepności Cupówki. Ja nie wierzę. Kompletnie w to nie wierzę.
Dzięki za uwagę!
Grzesiek Ciźla
Bonus: