Gut afternun,
Mniej więcej tydzień temu o tej porze dostałem maila o jakim nawet mi się nie śniło. Treść była w skrócie następująca: „Dzień dobry Panie Grzegorzu, mamy przyjemność zaprosić Pana wraz z osobą towarzyszącą w najbliższy weekend na Tor Poznań. Atrakcje:
– wyścigi Porsche 911 GT3 Cup Challenge
– jazdy testowe Porsche Cayman/ Cayman S
– przejazdy Porsche 911 GT3 Cup z kierowcami rajdowymi
Dział Porsche,
Volkswagen Group Polska Sp. z o.o.
Jezusie! – pomyślałem…Ja? Porsche? Tor Poznań?!. Hoochie Mamma, Mamma Mia!…Zadzwoniłem szybko do serdecznego kumpla Pawła, umówiliśmy się na wyjazd w sobotę rano, tak aby zdążyć na 10:30 do słonecznego ( miałem nadzieję) Poznania. Wsiedliśmy, żeby się zbytnio nie wyróżniać w Porsche 911 (997.2) 4S i pognaliśmy polskim, dobrym hajłejem w stronę miasta doznań. Nawet nie przypuszczałem, będąc tam w zeszłym tygodniu (Poznań Motor Show 2013), że zaraz pojawię się znów i to w takim wydaniu. Mieliśmy jechać ekonomicznie i spalić 9 litrów przy stałej prędkości 130 km/h. Jak zwykle wyszło inaczej i poszło 18 a może i nawet 22 litry…ech. Nie da się tak jechać, po prostu się nie da, jak człowiek ma do dyspozycji prawie 400 koni. Whatsoever, liczyło się tylko jedno: dojechać na czas, posłuchać jak brzmią na żywo Gie te trójki w wyścigowej specyfikacji i pośmigać po torze Poznań doskonale (podobno) prowadzącym się nowym Caymanem. Zanim zaparkowaliśmy słychać już było przeraźliwie głośny, rozkoszny huk boxerów jadących jeden za drugim po sznurku wzdłuż prostej startowej. Ile jadą w tym miescu? Zapytałem..240 km/h padła odpowiedź. Nie dziwię się zatem, że nie mogłem zrobić ostrego zdjęcia. Największą wadą Prosiaków jak dla mnie do tej pory był dźwięk silnika ( zwłaszcza w wersjach uturbionych). Po tym co usłyszałem na żywo z przelotowych (chyba?) wydechów wyścigowych GT3-zmieniłem zdanie o 180 stopni – uwielbiam to!. Jedyne co było w stanie je minimalnie zagłuszyć to potężny ryk wyścigowego SLS-a – o zgrozo! Spitfire pełną paszczą!
Pojedlimy, popili, posłuchali, popatrzyli i czekali niecierpliwie aż zaczną się jazdy po torze. W międzyczasie odbywał się tzw. slalom czyli przejazd Caymanami po torze kartingowym. Nie pojechaliśmy tam, bo myślałem, że slalom to slalom i będziemy jeździć w około ustawionych pionków po linii prostej – nuda!. Bardziej nie mogłem się chyba mylić, bo jak się okazało dnia następnego był to przejazd na czas po super fajnym, ciasnym, relatywnie szybkim torze. Woleliśmy zjeść obiad w tym czasie i tyle…zdarza się. Dobrze, że można było nadrobić zaległości następnego dnia i sprawdzić się z innymi gośćmi na czas. Mogłem sprawdzić, czy czegokolwiek dała mi „rozeta u Wróbla” na Bemowie i lata świetlne spędzone z Gran Turismo czy Forzą.
Na torze w międzyczasie zapadła cisza, kierowcy wyścigówek zjechali do parków serwisowych, widziałem, że to już czas! Pracownicy Porsche podstawili na prostą startową 2 Caymany ( srebrnego „zwykłego” i czerwoną eSkę). Od razu widziałem , że chcę pojechać najpierw S-ką, potem spróbować sił w słabszym, srebrnym egzemplarzu. Formuła była następująca: jedno, pełne okrążenie z kierowcą wyścigowym za kierownicą, potem „STIG” wskakuje na pilota i upalamy we własnej osobie. Puściłem Pawła przodem ( to ten kumpel z którym przylecieliśmy) ,a sam grzecznie poczekałem, aż po dwóch okrążeniach będziemy mogli się zamienić. Czekam, czekam i czuję jak na moją ogłupioną już od tego wszystkiego głowę zaczyna kapać deszcz. Damn it! Co za niefart! Przyjeżdża Paweł, uhahany, pełen adrenaliny i podniety…wypełza z auta i mówi…”Stary! Było zaje%@#cie!”. Wsiadam więc pośpiesznie ja….no właśnie…
O tym jak działa procedura startowa i skrzynia PDK, a przede wszystkim o tym jak jeździ Porsche Cayman/ Cayman S po Torze w Poznaniu ze mną za kierownicą dowiecie się już za kilkadziesiąt godzin.
Tymczasem zobaczcie co widziałem przez celownik aparatu.
Miłego weekendu!
gc